Dziś tu w Sadykrzu, chcemy złożyć świadectwo. Świadectwo uzdrowienia Naszej Córeczki i Naszego Małżeństwa. Za wstawiennictwem – Twoim Święty Rochu. Dzięki stojącym tu relikwiom czujemy Twoją obecność.
20 listopada 2017 roku Bóg obdarował Nas cudowną dziewczynką. Dzieckiem, które odmieniło całe Nasze życie i scaliło małżeństwo. W dniu porodu towarzyszyła Nam wielka radość. W domu był już syn, a teraz córka, któżby się nie cieszył. Mąż robił zdjęcia- wysyłał rodzicom, znajomym, aby podzielić się naszym szczęściem. Czekałam na moment kiedy przytulę swoją kruszynkę. Pielęgniarka przywiozła wózeczkiem dziecko. Chciałam Ją przewinąć- bardzo się zaniepokoiłam. Moja córka po porodzie otrzymała 10 punktów, ale nie rusza nóżkami. Pomyślałam, Boże co się dzieje? Po badaniach skierowano Nas do szpitala w Międzylesiu. Byliśmy załamani!! Lęk, płacz, bunt, żal do lekarza prowadzącego ciążę. Wszystko mogło potoczyć się inaczej, ale cóż. Bóg miał swój plan na Naszą rodzinę, a nam pozostało przyjąć Jego wolę. Łatwe to nie było. Pretensja, dlaczego to właśnie Nas spotkało! Córeczka miała 11 dni, kiedy trafiła pod opiekę onkologiczną. Rozpoznanie choroby zwalało z nóg. Ogromny guz- nowotwór złośliwy o nazwie Neuroblastoma. Lekarka poinformowała Nas o możliwości powikłań leczenia onkologicznego ze skutkiem śmiertelnym włącznie. Na dodatek guz był nieoperacyjny. W głowie pustka i nawał pytań- Boże dając nam ten dodatek na plecy, daj nam siłę i nadzieję. Prosiliśmy, płakaliśmy i nadzieja przyszła. Wdrożono chemię i odezwał się Święty Roch, ten sam który towarzyszył Ks. Cezaremu, bo choroba Księdza zbiegła się z chorobą Naszej córeczki. Zaczął działać. Ruszyły modlitwy, posty, obcy ludzie zaczęli się modlić przed 24 h za wstawiennictwem Św. Rocha z Sadykrza. Oni nas nie znali, a my ich. Guz zaczął maleć. Podjęto decyzję o operacji. Usunięto go, ale niestety przez guz nerwy nie ukształtowały się tak jak powinny, dlatego Nasza córeczka nie chodzi. Ale żyje, a my nie wyobrażamy sobie życia bez Niej. Komórki rakowe zniknęły. Ktoś powie, ale nie chodzi, ale My nie ukrywamy przed Świętym Rochem, że czekamy na więcej. Jeżeli będzie to zgodnie z Wolą Bożą. Dziękujemy Święty Rochu że nie ma już raka. Nas nawróciła Nasza córeczka. To cierpienie, które poniosła nie może być zmarnowane. Zmieniliśmy tok myślenia. Już nie musimy być jak każdy, nie wzorujemy się na innych. Dziś Bóg jest na pierwszym miejscu, bo jak Bóg jest na pierwszym miejscu to wszystko jest na swoim miejscu.
Nasza córka jest dzieckiem Jerycha, tak ją nazywają w grupie Św. Rocha, do tej grupy dołączyliśmy z mężem. Modlimy się 24 h, jak trzeba też pościmy o chlebie i wodzie za innych, chorych, zrozpaczonych. Spłacając dług modlitwy. Grupa Jerycha Św. Rocha z Sadykrza wspiera Nas modlitwą, przyjaźnią, czujemy się jak w rodzinie. Modlą się o siły dla Nas, o Bożych lekarzy, rehabilitantów, życzliwych ludzi. Ilu ludzi tyle krzyży- nie bój sie Krzyża bo w końcu odkryjesz, że może być błogosławieństwem. Święty Rochu tu w tym małym kościółku czynisz wielkie rzeczy. Wstawiaj się za Naszą rodziną, niech Nasza wiara rośnie na Chwałę Bogu, a ludziom ku świadectwu pokazując, że nawet w cierpieniu jest radość Boża.
Pragnę podziękować wszystkim ludziom, którzy modlili się za Naszą córeczkę, grupie Św. Rocha, Ks. Cezaremu bo gdyby nie było jego uzdrowienia to i Nas na pewno by tu nie było. Dziękuję Pani Marysi i Agnieszce. Bóg zapłać Wam wszystkim. CHWAŁA PANU, DZIĘKUJEMY CI ROCHU.
Olga i Adrian